W złotych czasach polskiego przemysłu motoryzacyjnego obywatelom potrzebne były tylko dwa typy samochodów – duży Fiat i mały Fiat. Niestety, bezlitosny marsz myśli kapitalistycznej spowodował, że nie tylko potrzebne były kolejne typy a nawet modele aut, ale również różnorakie kolory, ilości drzwi, a nawet różnice w wyposażeniu. Cztery biegi przestały starczać statystycznemu obywatelowi – zaczął wymagać pięciu, a czasem sześciu biegów by przemieszcjzać się ze swojego M2 do zakładu pracy czy do zakładowego ośrodka wczasowego w Sulęczynie.
Doprawdy, długą drogę przeszedł polski konsument. Najlepiej ilustruje to popularność konwentów takich jak przedstawiony tutaj 9. Dealer Kongres, podczas którego wiele pięknych i mądrych głów debatowało nie nad tym jak reglamentować sprzedaż w segmencie motoryzacyjnym, ale wręcz ją zwiększać, zdobywając nowe rynki i odpowiadając na coraz to barwniejsze pomysły inżynierów i końcowych odbiorców. Jeśli nawet uda się zrealizować połowę założonych na Kongresie planów to państwowe drukarnie będą miały pełne ręce roboty drukując kolejne kartki umożliwiające obywatelom zakup wymarzonych czterech kółek.
Jak to mamy w zwyczaju, również i na ten Kongres przybyliśmy z dwiema rolkami filmowej taśmy oraz dużym zapasem kolorowych negatywów fotograficznych, rejestrując płomienne przemówienia, kolorowe stoiska, słusznie odżywione krajowymi produktami hostessy oraz zapierające dech w piersiach wytwory marek z krajów kapitalistycznych. Pośrodku tego zaś dwóch skromnych reportażystów i ich nieodparta chęć pokazania światu w jak szaleńczym tempie rodzime PKB.